Wspaniałe zdjęcia i ujęcia, faktycznie istny taniec. Czy to są pojedyncze zdjęcia czy seryjne. Nie łatwo zrobić takie ujęcia. To faktycznie balsam dla oczu i duszy. Pozdrawiam serdecznie.
To była seria. Na tym jeziorze pływała para łabędzi i z daleka, moim nowym nabytkiem (obiektywem dłogolufowym) wykonałem kilka zdjęć. Już miałem odpiąć ten obiektyw, gdy zobaczyłem jak ten łabędź zatrzepotał skrzydłami. W moich myślach zacząłem się modlić: Kochany - poćwicz jeszcze raz - tylko ten jeden, jedyny raz. Wycelowałem mojego Nikosia w jego stronę, i moje modły zostały wysłuchane. On gimnastykę wykonał powtórnie, a ja uwieczniłem ten moment w serii, którą widzisz. Aleksandro, uwierz mi, wtedy nic mi więcej do szczęścia nie brakowało.
Piękna seria, Janku. Zdjęcia robiłeś z ręki? Pytam, bo na każdym łabędź jest w tym samym miejscu. A może odpowiednio kadrowałeś? Czy Twoją lufę da się podłączyć do mojego aparatu? :-)
Zdjęcie zrobiłem z ręki, a armatnie urządzenie, w czasie fotografowania trzymam tak, jak karabin przy strzelaniu. Obiektyw posiada wewnętrzny stabilizator, który po części eliminuje drżenie dłoni i stabilizuje obraz na matrycy. Stabilizator w obiektywie, przy pomocy niewielkich żyroskopów steruje częścią soczewek. Jeżeli obraz przesuwa się w górę, to one w dół, jeżeli w prawo, to one w lewo. Te działania nie potrafią całkowicie wyeliminować rozrzutu zdjęć. Ale ten niewielkie odchyłki potrafi zlikwidować jedna z funkcji w moim programie do obróbki zdjęć, w której wczytuję dane zdjęcia do stosu i on wyrównuje zdjęcia względem siebie.
Wspaniałe zdjęcia i ujęcia, faktycznie istny taniec. Czy to są pojedyncze zdjęcia czy seryjne. Nie łatwo zrobić takie ujęcia. To faktycznie balsam dla oczu i duszy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo była seria. Na tym jeziorze pływała para łabędzi i z daleka, moim nowym nabytkiem (obiektywem dłogolufowym) wykonałem kilka zdjęć. Już miałem odpiąć ten obiektyw, gdy zobaczyłem jak ten łabędź zatrzepotał skrzydłami. W moich myślach zacząłem się modlić: Kochany - poćwicz jeszcze raz - tylko ten jeden, jedyny raz. Wycelowałem mojego Nikosia w jego stronę, i moje modły zostały wysłuchane. On gimnastykę wykonał powtórnie, a ja uwieczniłem ten moment w serii, którą widzisz. Aleksandro, uwierz mi, wtedy nic mi więcej do szczęścia nie brakowało.
UsuńPiękna seria, Janku.
OdpowiedzUsuńZdjęcia robiłeś z ręki? Pytam, bo na każdym łabędź jest w tym samym miejscu. A może odpowiednio kadrowałeś? Czy Twoją lufę da się podłączyć do mojego aparatu? :-)
Zdjęcie zrobiłem z ręki, a armatnie urządzenie, w czasie fotografowania trzymam tak, jak karabin przy strzelaniu. Obiektyw posiada wewnętrzny stabilizator, który po części eliminuje drżenie dłoni i stabilizuje obraz na matrycy. Stabilizator w obiektywie, przy pomocy niewielkich żyroskopów steruje częścią soczewek. Jeżeli obraz przesuwa się w górę, to one w dół, jeżeli w prawo, to one w lewo. Te działania nie potrafią całkowicie wyeliminować rozrzutu zdjęć. Ale ten niewielkie odchyłki potrafi zlikwidować jedna z funkcji w moim programie do obróbki zdjęć, w której wczytuję dane zdjęcia do stosu i on wyrównuje zdjęcia względem siebie.
UsuńŻyroskopy, silniki, czujniki, czipy… A zdawałoby się, że to tylko aparat fotograficzny.
UsuńFantastyczny taniec i wspaniałe ujęcia- gratuluję.
OdpowiedzUsuńBasiu, wybacz, że nieco zapomniałem o Tobie. A ty tworzysz piękne rzeczy. Dziękuję za opinię i obiecuję poprawę. Słowo harcerza!
UsuńAle Boskie te zdjęcia, cudowne. Zawsze mnie zachwycały łabędzie na wodzie. Jesteś Miszcz Janku :) Przemiło się ogląda takie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasia Dudziak z bloga Kasinyswiat
Do Mistrza jeszcze mi daleko...
Usuń