W tym dniu umówiliśmy się z Krzyśkiem na odwiedzenie Gór Stołowych. Z Lisiej Przełęczy poszliśmy niebieskim szlakiem w stronę Urwiska Batorowskiego. Gdy szlak prowadził nas przez tereny leśne, przechodziliśmy między okazałymi krzewinkami borówki czarnej.
Nasze kroki płoszyły drobne motyle, które podrywały się do lotu i natychmiast znikały
wśród listowia. Kilka razy zawołałem do nich, aby przystanęły i się przedstawiły, gdyż nie mogłem rozpoznać ich gatunku. Ich skrzydełka były brunatne i miałem wrażenie, że kilka razy zamigotały kolorem trawiastej zieleń, Wtedy pomyślałem, że potrącane przez nas roślinki
wybudzały z letargu jakieś motylki nocne. Ale to nie były ćmy.
Około południa, gdy jeden ze spłoszonych motylków, po krótkim locie przysiadł na oświetlonej gałązce młodego świerka, moje tętno znacznie przyspieszyło.
To był zieleńczyk ostrężyniec, na którego już dłuższy czas polowałem i który mi do tej pory
gdzieś umykał. Aż do tej chwili nie miałem do niego szczęścia.
Zieleńczyk ostrężyniec (Callophrys rubi) zalicza się do rodziny modraszkowatych i jest jedynym przedstawicielem zieleńczyków w Polsce. Jego wygląd jest na tyle charakterystyczny, że nie sposób go pomylić z żadnym innym motylem. Jest on niezwykle płochliwy i gdy zmienił swoje lokum, zacząłem drobnymi krokami zbliżać się do niego, aby mieć lepsze ujęcie.
Udało się!
Rozpiętość jego skrzydełek sięga maksymalnie 2,6 cm, co oznacza, że jest jednym
z najmniejszych motyli dziennych w Polsce. Wierzch jego skrzydeł jest brunatny i mało atrakcyjny i chyba dlatego bardzo rzadko je rozkłada. W zamian za to, spód jego skrzydełek ma piękny, zielony kolor z metalicznym połyskiem, który jest bardzo miły dla oka.
Zieleńczyk ostrężyniec jest bardzo małym ale odważnym motylkiem. Samce zajmują określone terytorium, którego pilnują siedząc w wybranym ,,punkcie obserwacyjnym,, atakując wszystkie nadlatujące motyle, nawet innych i większych gatunków, następnie wracają na miejsce obserwacji.
______________________________
W tym dniu pojechałem do Szczytnik nad Kaczawą. Miałem zamiar poznać nowe tereny łowieckie. Gdy w lesie, spod moich nóg wyfrunął motylek, od razu go rozpoznałem.
To był zieleńczyk ostrężyniec.
Zieleńczyk ostrężyniec jest wiosennym motylem. Fruwa w jednym pokoleniu od połowy kwietnia do połowy czerwca. Spotkać go można na leśnych drogach, polanach, skrajach lasów, wrzosowiskach i torfowiskach wysokich. Jego gąsienice odżywiają się głównie borówką czarną. Nie gardzą też malinami i jeżynami a także kruszyną pospolitą i żarnowcem miotlastym.
Trzeba też zaznaczyć, że gąsienice są bardzo żarłoczne. Zjadają kwiaty, liście oraz nasiona,
a gdy po drodze trafią na inne mniejsze gąsienice tego samego gatunku, to zjedzą także je.
A teraz dla odmiany będzie mała zabawa.
Wspomniałem, że zieleńczyk jest niezwykle płochliwy. Na szczęście, ze względu na małe rozmiary, nie lata na duże odległości i trzyma się niewielkiego obszaru. Ale jeśli nawet daleko nie odleci, to i tak możemy go zgubić. Najtrudniej go wypatrzeć, gdy usiądzie na zielonym liściu. A gdy przycupnie sobie na jakiejś ścieżce, to i tak możemy go pomylić z opadłym listkiem.
I gdzie zabawa?
Widziałeś na powyższym zdjęciu motyla?
Nie widziałeś?
To teraz popatrz na te poniżej.
A teraz widzisz?
A tu można zobaczyć jego zmianę pozycji...
.... i metaliczny połysk spodu jego skrzydełek.
* * * *
Janku, patrzyłem i patrzyłem i nie wypatrzyłem motylka na zdjęciu. A gdy wróciłem po zobaczeniu go w kółeczku, widziałem od razu i dziwiłem się swojej ślepocie. Jakąś sztuczkę zrobiłeś, przyznaj się, Janku.
OdpowiedzUsuńWięc w dwóch miejscach widziałeś takiego samego rzadkiego motyla? Dobry miałeś dzień!
Myślę, że to samiczka. No bo skoro skrzydełka trzyma skulone żeby ładniej wyglądać…
Krzysiek, ja przyjrzałem się mu, gdy byliśmy w Górach Stołowych w okolicach Trzmielowej Jamy i jego wygląd zachowałem w pamięci.
UsuńKrzysiek, po paru dniach widziałem zieleńczyka siadającego na ziemi wśród listowia. Starałem się go nie spłoszyć, a on spokojnie mi pozował.
O, widzisz! Mamy potwierdzenie, że to samiczka: pozowała do zdjęć! :-)
UsuńMaria ma rację pisząc o wyczuleniu oka. Widzę znacznie mniej motyli niż Ty, bo nie rozglądam się za nimi i niewiele o nich wiem.
A propos. Ledwie parę razy widziałem tej wiosny kwitnące magnolie, ale jak zawsze ich widok skojarzył się mi z nagim drzewem obsiadłym przez duże, kolorowe motyle.
Bardzo często tak mam, że jakaś rzecz kojarzy mi się z innym przedmiotem. Czy to z wyglądu, czy tez nazwy.
UsuńTo chyba ogólna cecha naszej pamięci. Informacji nie mamy tak poszatkowanych w osobnych przegródkach, jak ma komputer.
UsuńNie widziałam u nas takiego zielonoskrzydłego motyla, może dlatego, że nie ma borówczysk; być może jest na Roztoczu, będę tam we wtorek i będę go wypatrywać:-) ale mamy za to murawy kserotermiczne, może tam?
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak przed laty zobaczyłam po raz pierwszy mieniaka tęczowca na mokrych deskach między skałami, w drodze na Szczeliniec; wtedy orzekłam, że u nas takich nie ma, a potem oko wyostrzyło się i jednak zobaczyłam i u nas:-)
Mario, życzę Ci szybkiego spotkania z tym szybkim motylkiem.
UsuńZieleńczyk występuje w całej Polsce i będzie jeszcze fruwać do połowy czerwca, a przy korzystnych warunkach nawet dłużej.