piątek, 8 listopada 2019

Rudawy Janowickie - Kolorowe Jeziorka i Skalniak

2019-10-27

      Mamy w Polsce miejsca magiczne, stworzone ludzką ręką lub wolą przyrody.
Był rok 1994, gdy pierwszy raz odwiedziłem Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich.
Zachwyciłem się wtedy ich widokiem i później kilkakrotnie  do nich jeździłem.
Gdy Krzysiek wyszedł z propozycją wspólnego wyjazdu w Rudawy Janowickie, niewiele się namyślając wybrałem Kolorowe Jeziorka i Skalnik.

Purpurowe Jeziorko





Na przełomie XVII i XIX wieku na zboczu Wielkiej Kopy wydobywano łupki serycytowe zawierające prawie 26% pirytu i związki siarki.
Nazwa pirytu pochodzi od greckiego słowa "pyr" oznaczającego ogień lub "pyrites" czyli iskrzący. Jest to bowiem minerał, który iskrzy się po uderzeniu o twarde przedmioty.
Ludzie pierwotni używali go do rozpalania ognia, a Inkowie jego wypolerowane powierzchnie używali jako zwierciadła. Grecy nosili piryt  jako amulet. W dawnej broni palnej piryt stosowano do krzesania iskry. Piryt używany jest do produkcji kwasu siarkowego, czerwonych i brunatnych farb mineralnych, proszku polerskiego oraz do wyrobu biżuterii i ozdób.

Gdy złoża się wyczerpały, wyrobiska zostały porzucone i zajęła  się nimi przyroda.



W miejscu kopalni "Nadzieja" (niem. Hoffnung) powstało jeziorko, którego wody związki żelaza i siarki zabarwiły na kolor krwistoczerwony. Tak powstało Purpurowe Jeziorko.


Krzysiek  to miejsce zwiedzał pierwszy raz. Ja policzyłem moje pobyty i wyszło mi, że byłem tu już pięciokrotnie i zawsze chętnie je oglądałem.































Na skałach pozostawił swój ślad ząb czasu.

Skład chemiczny wody w jeziorku nie pozwala na rozwinięcie się w nim jakiejkolwiek roślinności.
Jeżeli ktoś jest z dziećmi, musi zważać na to, by one nie zanurzały swoich rączek w wodzie.


A opadłe z drzew liście długo nie poleżą w wodzie, szybko ulegną rozkładowi.













A kuku - tu jestem!











Piękny jest ten młody świerk, trafił na podatny grunt.
Lecz sosenka rosnąca na skale nie miała tyle szczęścia.



O tak wczesnej porze byliśmy sami.



Opowiadałem Krzyśkowi, że w poprzednich latach widziałem Purpurowe Jeziorko o wiele większe niż obecnie. Trwająca wiele lat susza zrobiła swoje.


Można porównać obecne zdjęcie z tym, które wykonałem przed dziesięcioma laty.






Rok 2009...

...i 2019.



Widać wyraźną różnicę w wielkości. Rodzaj oświetlenia również wpływa na jakość fotografii.


Przed jeziorkiem znajdują się trzy parkingi i przyjeżdża tu dużo osób z nastawieniem na niedzielny wypad na grilla.











Wiele nóg wydeptało wiele ścieżek.



Zielonym szlakiem poszliśmy w stronę drugiego jeziorka.



Widać, że tędy w przeszłości przechodziło już wiele osób.


Po drodze zboczyliśmy do niewielkiego opuszczonego wyrobiska.



Wejścia do sztolni, dla ochrony gniazdujących nietoperzy, zostały zabezpieczone kratami.


W Polsce żyje 25 gatunków nietoperzy, a w Rudawskim Parku Krajobrazowym występuje ich aż 14 gatunków. Chiroptera - to naukowa nazwa tych ssaków, co w klasycznym języku greckim oznacza "rękoskrzydłe"


Uwaga, nietoperze są pod ochroną!

_________________

Błękitne Jeziorko















Błękitne Jeziorko nazywane jest też Szmaragdowym, Niebieskim lub Lazurowym.
Jeziorko powstało po dawnej kopalni, która nosiła nazwę Nowe Szczęście (niem. Neues Gluck).



















_______

W tym miejscu dla porównania wstawię kilka zdjęć z lat poprzednich.

2005-05-03


_________

2009-04-26









_____

Drogę powrotną odbyliśmy tym samym szlakiem.








Najkorzystniej te miejsca wyglądają przy słonecznej pogodzie późną wiosną i wczesnym latem.




I jeszcze raz dla porównania, prawie z tego samego z tego miejsca,



obrazki sprzed dziesięciu lat...

W jesienne i zimowe dni nisko stojące słońce nie dociera do Purpurowego Jeziorka



Skały są bardzo kruche i nie należy zbytnio zbliżać się do ich krawędzi.
Już pojawili się inni zwiedzający


W jesienne i zimowe dni nisko stojące słońce nie dociera do Purpurowego Jeziorka.
W tej okolicy znajdują się jeszcze dwa akweny, Żółty Stawek i Zielony Stawek. Występują one okresowo - najczęściej po wiosennych roztopach.

W czasie mojej poprzedniej wizyty trafiłem na sesję zdjęciową nowożeńców.







_____________________________


Ostra Mała i Skalnik

Kiedy wyjechaliśmy za Wieściszowice, Krzysiek aż westchnął z zachwytu.


Wiedziałem, że tak będzie. Krzysiek nie wytrzymał i zatrzymaliśmy się na poboczu














- Piękne miejsce, warte odwiedzenia - westchnął Krzysiek.
Dzisiaj wiem, że mój towarzysz długo nie wytrzymał i wybrał się w to miejsce na swoją całodniową wędrówkę. Taki jest Krzysiek!

Pod Czartakiem był natłok pojazdów i Krzysiek z trudem wcisnął na pobocze swoją Vectrę.

W stronę Przełęczy pod Bobrzakiem  powiodłem Krzyśka  szlakiem rowerowym i po kwadrancie doszliśmy do rozgałęzienia szlaków pieszych i rowerowego.


Przełęcz pod Bobrzakiem stanowiła dawniej "bramę" na Trakcie Kamiennogórskim.
Obecnie na mapach turystycznych widnieje nazwa "Stary Trakt Kamiennogórski"
Jest to historyczna drogą biegnąca z Kamiennej Góry do Kowar. Był to bity gościniec pocztowy zbudowany w 1778 roku. Przez trakt przejeżdżały dyliżanse i omnibusy z Wrocławia do Cieplic przez Świdnicę, Bolków, Kamienną Górę, Kowary, Jelenią Górę.

W stronę Ostrej Małej poszliśmy połączonym szlakiem czerwonym z żółtym.


Kamienista, górska ścieżka prowadziła nas przez świerkowy las. (rymło mi się...)



Po naszym półgodzinnym marszu dotarliśmy do czterech grup skał.
To były Konie Apokalipsy

















- Ja tu widzę konie - powiedziałem do Krzyśka.







Kiedy odwiedziłem to miejsce przed dwudziestoma laty, ze skał można było dostrzec rozległe widoki. Czas biegnie nieubłaganie, drzewa rosną i widoków już nie ma.
Dawna nazwa skał to „Fresensteine", obecną nazwę Konie Apokalipsy - nadali harcerze podczas gaszenia palących się traw wokół skał. Stacjonowali oni podczas obozu na pobliskiej polanie ZHP niedaleko miejscowości Strużnica.

Samo słowo apokalipsa (gr. Ἀποκάλυψις) oznaczało pierwotnie objawienie. W czasach nowożytnych zaczęto nim również określać opisany w Apokalipsie św. Jana koniec czasów. W późniejszym okresie apokalipsa stała się również nazwą pospolitą odnoszoną do wszelkich katastroficznych wizji czy wydarzeń.  Czterej jeźdźcy Apokalipsy to: Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć. Nie leżą mi takie skojarzenia. Nie oglądam również filmów z gatunków horrorów.

Czas iść dalej.



Wkrótce znaki żółty z czerwonym wyprowadziły nas z lasu na wypłaszczenie, na którym znajdował się węzeł szlaków turystycznych.



Janusz Boisse, Druh Blady, lub dla wielu Szef urodził się w Tarnopolu. Mama była polonistką, a ojciec artystą malarzem i legionistą.  Był komendantem Szczepu im. R. Traugutta - stworzył: 5 drużyn harcerskich, koło geograficzne (później HKT Tramp) oraz wspierał kabaret Kiełbie we łbie (później 6 ŁDH kabaretowa).
Wychował tysiące młodych ludzi,  a słowa na kamieniu "Posiedzimy na grani..." pochodzą z tekstu jego piosenki "Moje góry".
W myślach wróciłem do wspomnień z moich lat szkolnych, gdy byłem harcerzem.
Kiedy to było... Na pamiątkę tych dni pozostał mi krzyż harcerski.

Dość wspomnień, czas iść dalej...

Te grupę skalną ktoś nazwał Kamienne księgi.




Moim skromnym zdaniem - słuszne skojarzenie.

Trójkątny znak na drzewie oznajmia, że tędy prowadzi droga na szczyt.



W naszej marszrucie była to droga na punkt widokowy na Ostrej Ostrą Małej.
Ostra Mała jest wzniesieniem, które  zajmuje południowo-zachodnią część masywu Skalniaka.


Jak to bywa w górach, pogoda uległa radykalnej zmianie. Niebo zasnuły chmury i na szczycie wiało niemiłosiernie. Ale widok były przepyszne. Przed nami widniały Karkonosze, Rudawy Janowickie i Góry Kaczawskie. W mgielnej poświacie udawało się nam wypatrzeć zarys Gór Izerskich.

Pierwsza w oko wpadła Śnieżka - wiadomo Królowa Sudetów.



A królowa jest tylko jedna
.
Gdzies tam w oddali, od czasu do czasu zza chmur wyglądały Śnieżne Kotły.







Przebijające się przez chmury promienie słońca oświetliły Kowary...



...rozpoznałem również Zalew Sosnówka..

Krzyżna Góra i Sokolik dały się łatwo rozpoznać...






...a pod nimi widniały zabudowania Karpnik i Strużnicy.

Spojrzałem przed siebie, w stronę Gór Kaczawskich i powiedziałem do Krzyśka



- Niech zgadnę, ta nadgryziona góra to na pewno Połom.
- Tak to on - odpowiedział Krzysiek



I wtedy się zaczęło. Mój towarzysz zaczął mi wskazywać następne szczyty.
Stromiec, Szybowcowa Góra, Łysa Góra,  Skopiec i Baraniec dały się łatwo rozpoznać.

A po prawej widoczne było gołoborze na zboczu Skalniaka.


- Można go odwiedzić - powiedział Krzysiek.



Niefrasobliwie położyłem kijki na skale i spojrzałem na wyświetlacz mojej lustrzanki.
- Ty weź te kijki, bo ci zaraz polecą i ich nie znajdziesz - Krzysiek zwrócił mi uwagę.
- Masz rację, gapa jestem - odpowiedziałem.

Kociołek wietrzeniowy wypełniła woda opadowa.


Taki twór przyrody dawniej uważano za misy ofiarne.

Ze szczytu Skalniaka nie ma widoków, a szkoda.



Skalniak jest najwyższym szczytem Rudaw Janowickich. W metalowej szafce umieszczono stempel, którym można sobie udokumentować zdobycie góry. Na pamiątkę lub do Korony Gór Polski, czy też innej korony. A znajdą się też tacy, którzy swój pobyt zaznaczają na drzwiczkach szafki, tak jak jakiś Darek z Łodzi.
Chcieliśmy  poszukać jakiejś ścieżki wiodącej w stronę gołoborza, ale nie je nie znaleźliśmy.


Na drogę powrotną wybrałem szlak zielony, który prowadził stromo w dół do Czarnowa


Szlak szedł przez las świerkowy.
Po drodze, w jakiejś przecince, zachwycił nas widok na Rudawy Janowickie.













Za Rudawami Janowickimi wyglądały szczyty  Gór Wałbrzyskich.

Gdy zauważyliśmy zarys Karkonoszy zaczęliśmy snuć plany wspólnej wiosennej wyprawy


w  okolice Śnieżnych Kotłów.

Zagadaliśmy się i gdy zielony szlak doprowadził nas do leśnej drogi, skręciliśmy w nią. Przez chwilę przebiegła mi w głowie myśl, że coś za szybko doszliśmy do drogi, którą w południe wychodziliśmy z Czarnowa. I wtedy popełniłem kardynalny błąd, nie wypatrywałem na drzewach znaków szlaku. Ale na szczęście Krzysiek spostrzegł, że to nie jest droga, którą wcześniej szliśmy w stronę Przełęczy pod Bobrzakiem. Wtedy zajrzałem do mapy i stwierdziłem mój błąd. Zawróciliśmy w poszukiwaniu znaków szlaku i po jego odnalezieniu schodziliśmy zgodnie z jego wskazaniami.


*    *    *    *






7 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że Ty prędzej niż ja zorientowałeś się w pomyłce. Dopiero później w duchu przyznałem Ci rację: stanowczo za szybko doszliśmy do drogi, żeby była tą właściwą.
    Po obejrzeniu Twoich starych zdjęć widzę, że jeziorkom zabrakło wody i trochę słońca, ale za to nie zabrakło nam ciszy i spokoju. Wszak byliśmy tam sami.
    Na jednym ze zdjęć Koni Apokalipsy faktycznie widać zarys podniesionej głowy konia. No i ta pierwsza skała, u Ciebie widoczna we fragmencie, ta z przewieszoną „czapą” skalną, ona też może się kojarzyć z szyją i łbem.
    Na Przełęczy Rędzińskiej najbardziej uwodzą widoki na południe, te coraz dalsze, liczne szczyty górskie, które widać i na Twoich zdjęciach. No i sama Wielka Kopa, faktycznie wielka.
    Zauważyłem dziwny zwyczaj nazywania kamieniołomów, bo ten w miejscu jeziorek nie jest jedynym dziwnie nazwanym. Żeby takiemu miejscu nadać imię Nowego Szczęścia, trzeba dużej dozy przewrotnego humoru.
    Na jednym ze zdjęć widać tablicę zakazującą wejścia na urwisko. „Wstęp wzbroniony” – jest napisane. Zauważ, Janku, że wzbrania się właściwie tylko na takich tablicach, poza nimi zabrania się. Nieprawdaż? Dziwne tym bardziej, że dla mnie to słowo pasuje bardziej do wzbraniającej się kobiety. A przed czym, to już wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Krzysiek. One się wzbraniają dla pozoru i dlatego każdy napis "wzbronione" traktowany jest z przymrużeniem oka.
      Właściciele kopalń, siedzący w zaciszu swoich gabinetów, mogli pokusić się na wymyślne nazwy.

      Usuń
    2. O! Znalazłeś dobre wytłumaczenie nieprzestrzegania zakazów z tego rodzaju tablic: bo na nich wzbrania się tak, jak (czasami bywa) wzbrania się kobieta! :-)
      Tak, nowe szczęście (finansowe) może być dla właściciela, dla pracowników kamieniołomu mogło brzmieć jak drwina.

      Usuń
  2. Deficyt wody i susza doskonale jest widoczna na Twoich zdjęciach, Jasiu. Będăc latem nad jeziorkami też to zauważyłam. Ach i te widoki za Wieściszowicami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Są miejsca, do których wraca się po wielokroć i z przyjemnością.
    Ciekawa skała z misą na wodę, jak poidełko dla ptaków; jeśli chodzi o napisy na tablicy, to ostatnio wywołało uśmiech na twarzy wyrażenie "ścióły leśnej", może leśnicy jej używają, jestem przyzwyczajona do "ściółki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, leśnicy używają słowa "ścioła leśna". I też mnie to troche dziwi.
      Na Ostrej Małej stoi tablica z napisami:
      - Dbaj o czystość tego miejsca. Nie zaśmiecaj go, a jeśli możesz to zabierz swoje śmieci ze sobą.
      - Nie myj swojego pojazdu.

      Usuń
  4. Widoki na zdjęciach powalają. Piekna okolica. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń