poniedziałek, 3 grudnia 2018

W sercu Gór Kaczawskich


2018-12-03
 
Niesamowicie przeplatają się nie tylko losy ludzkie.
Dziwny splot wydarzeń sprawił, że na dłuższy okres czasu zostałem pozbawiony mego sprzętu komputerowego. Gdy wrócił on do mnie, nie mogłem rozeznać się w zawiłościach
jego zasobów. Jedna rzecz mnie ucieszyła, moje zdjęcia zapisane na dysku zachowały się
w całości. Cóż więcej do szczęścia potrzeba (oprócz błękitnego nieba)?

Był dzień...

2018-02-04

      Komarno, to wieś w Górach Kaczawskich, przez którą przepływa strumień, nomen omen Komar. Miejscowość leży u podnóży Skopca - najwyższego szczytu Gór Kaczawskich.

     W tym dniu, Krzysiek chciał podjechać jak najbliżej Przełęczy Komarnickiej i gdy byliśmy niedaleko celu, musiał zrezygnować z tego zamiaru. Świeżo spadły śnieg pokrywający wąską,
krętą i bardzo stromą drogę nie pozwolił na dalszą jazdę. Mój przewodnik musiał ostrożnie wycofać swój pojazd i zostawić go na szerszym poboczu.

     Po kilkuminutowym marszu pod górę doszliśmy do Przełęczy Komarnickiej, oddzielającej wzniesienia Skopca i Barańca po jednej, a Maślaka i Folwarcznej po drugiej stronie.




W tym miejscu rozchodzą się szlaki niebieski i żółty.

Był mroźny, rześki poranek.
A za nami w dole spało jeszcze Komarno.


Słoneczko już buszuje po błękitnym niebie, budząc każdego kto jeszcze drzemie...

… Jak dobrze wstać
     Skoro świt...


… Jutrzenki blask
     Duszkiem pić...

____________________


Przed nami ukazał się Ziemski Kopczyk. A widoki były tak wspaniałe, że nie mogłem się


powstrzymać od radosnych okrzyków.


Wykonywałem zdjęcie za zdjęciem...


… a później musiałem gonić za Krzyśkiem

Każde, szersze ujęcie wymagało wykonanie kilku fotek...


… z których później w domu sklejałem minipanoramy.


A moje trudy chyba się opłaciły.

… Dla tych chwil
     Gdy nie ma wad...


… Wspaniały, piękny świat
     Jak dobrze wcześnie wstać...

Dzisiaj, gdy oglądam to zdjęcie, rozpoznaję polanę ze świerkami na zboczu Dudziarza...


… która z tej perspektywy wydaje się tak nieodległa. Ot - na wyciągnięcie ręki.

W powietrzu unosiła się delikatna mgiełka, która w głębokich dolinach była tak gęsta,


że dzieląc w połowie widoki wywoływała niesamowite wrażenia. Wydawać się mogło,


że pasma Rudaw Janowickich i Karkonoszy są zawieszone w jakiejś odrębnej przestrzeni.


Po chwili widoczność, za sprawą rozwiewanych przez wiatr mgieł, uległa zmianie.

Słońce znacznie się podniosło, a my cieszyliśmy się magią tego miejsca i nawzajem


robiliśmy sobie zdjęcia....      Janek na szlaku...


…         Krzysiek pod księżycem...

Zawróciliśmy w stronę Przełęczy Komarnickiej.


Na chwilę przystanęliśmy koło ciekawego tworu, który mijaliśmy wcześniej rano.



Pień uschniętej czereśni i stare buty, mieszkanka Komarna zamieniła w barwną kompozycję,


której dała nazwę: Droga w błękit.  
A błękit tego dnia po tej stronie nieba był wyjątkowy.

____________________

Mieliśmy z górki i prawie tanecznym krokiem wróciliśmy do Komarna, a z tej strony niebo


zasnute było kłębiącymi się chmurami.

Na Rozdrożu  przy Przełęczy Komarnickiej weszliśmy w drogę, na której wytyczono


szlak niebieski. Lecz nie wypatrywaliśmy jego oznaczeń, Krzysiek dobrze znał drogę.

Wszystkie inne znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że to będzie udany dzień.



W górach nie należy spoglądać tylko przed siebie.
Gdy spojrzymy nieco wyżej, możemy być zdziwieni różnorodnością tego, co nad nami.


Po jednej stronie niebo, jak nazwa wskazuje, jest niebiańskie, czyste i błękitne,
gdy po przeciwnej stronie świata istnieje "inny świat", w którym pełno jest chmur i obłoków.


A gdy, w to samo miejsce spojrzymy po chwili ponownie, zauważymy niezwykłą zmianę.


W górach możemy oglądać dużą połać nieba i od widoków nieraz zakręci się nam w głowie.

Zza chmur wyjrzało pasmo Karkonoszy z wyraźnym zarysem Śnieżnych Kotłów,


które tylko na moment zostały zasłonięte obłokami.


Pamiętam dobrze, w tamtym miejscu często nieźle dmuchało.


Widoczny nawet był budynek stacji przekaźnikowej.

Ooo, nawet Śnieżka pokazała się światu.



___________________ 


Gdy idę obok Krzyśka, muszę zważać na zachowanie. Lubi nieco zamachnąć kijkami ...


… a po chwili nagle się zatrzymać i spojrzeć górę...


… gdzieś na gałęzie mijanych drzew. Ja już potrafię jego zachowanie przewidzieć.

Ach, nie ma to jak otwarte, rozległe przestrzenie. To jest to, co uwielbiam najbardziej.


Lubię również drogi, które prowadzą gdzieś - w dal...

W tym miejscu miałem wrażenie, że ta droga wiedzie wprost do Śnieżnych Kotłów...


Po kilkunastu krokach moje złudzenie spotęgowało się do tego stopnia,


że zdawało mi się, że Śnieżne Kotły są tuż, tuż...


...za tym wzniesieniem.

Ale niestety, to było tylko wrażenie. W górach odczucie odległości jest złudne.


Coś, co wydaje się nam, że jest na wyciągnięcie ręki, okazuje się odległym obiektem.


I to jest jeden z wielu uroków gór.




__________________________


- A tutaj zrobimy sobie małą przerwę na herbatę - stwierdził Krzysiek


- Miejsce jest urocze, ja się zgadzam - odpowiedziałem.

Spojrzałem na Krzyśka i wydawało mi się, że ta chmurka jest tuż za wzniesieniem.


Ale gdy wypiliśmy herbatę i wyszliśmy zza pagórka, ponownie się przekonałem, że to było


tylko złudzenie. Chmura była gdzieś, hen za lasem.

… Oprócz błękitnego nieba...

Przed nami otworzyła się przestrzeń z Łysą Górą, Widokiem oraz Okolą na horyzoncie


i wsią Podgórki skrytej w dolinie.

Weszliśmy w las, lecz nie trzymaliśmy się znaków szlaku.


Poszliśmy leśną drogą wiodącą ku prześwitowi wśród drzew.


Wyszliśmy na zbocze Ogiera, który na starszych mapach nazywany jest Górą Pod Księżycem.


Tu również miałem wrażenie, że chmury są tuż... tuż...


Dookoła roztaczały się widoki, które po przejściu kilkunastu kroków ulegały zmianie.





W Górach Kaczawskich jest wiele pamiątek po byłych kamieniołomach.


Niektóre z nich, jak to małe wyrobisko, powstawały z okazji budowy jakiegoś większego obiektu.



Mógł to być pałac lub większe gospodarstwo, a nawet jakiś obiekt sakralny



Przy wjeździe do kamieniołomu, jak na straży, rosła okazała brzoza.



Mój przewodnik chyba chciał ją sobie zapamiętać...

Gdy stanęliśmy na otwartej przestrzeni, Krzysiek powiedział
- To miejsce można nazwać Sercem Gór Kaczawskich



W duchu przyznałem mu rację.

Byliśmy na Przełęczy Widok i nigdzie nie musieliśmy się śpieszyć. Nasza dotychczasowa wędrówka odbywała się bez pośpiechu, pełna była przystanków i rozglądania się wokół.
I tutaj, również chodziliśmy spacerowym krokiem,  szwendając się to w jedną, to w drugą stronę.
Zdarzyło się nawet raz, że Krzysiek położył swoje kijki na ziemi, a ja zrobiłem parę kroków w bok szukając nowego ujęcia. Krzysiek podszedł do mnie i tak powtórzyło się to kilka razy, gdy mój towarzysz spostrzegł brak kijków. Trochę trwało, zanim je odszukaliśmy.









Nasz powrót odbywał się niebieskim szlakiem.


Ten szlak jest częścią europejskiego długodystansowego szlaku pieszego i oznaczono go symbolem E3.  W Polsce E3 składa się z dwóch odcinków: sudeckiego i karpackiego.

Lubię wyjścia z lasu, gdy otwiera się widok na nową przestrzeń.




Na skraju Trzmielowej  Doliny przystanęliśmy na dłuższą chwilę.





Krzysiek dał mi nawet małe zadanie - miałem rozpoznać Ziemski Kopczyk.



Nasza droga wypadła obok okazałych ruin. Krzysiek i ja zastanawialiśmy się jaką funkcję


dawniej spełniały te zabudowania.


Tu może był jakiś folwark i chyba dlatego pobliskie wzniesienie nazywa się Folwarczna.

Przy drodze, tuż za ruinami, rosły okazałe drzewa. Krzysiek stwierdził, że to wiązy.


Pod drzewami leżały jeszcze ubiegłoroczne liście o niesymetrycznych blaszkach.

Zachodzące słońce dawało takie przedstawienie, że co chwilę przystawaliśmy podziwiając


trwający spektakl.

Później sprawdzałem na mapie turystycznej. Odległość od tego miejsca do Krzyśka auta wynosiła tylko półtora kilometra, a my na jej przejście potrzebowaliśmy aż półtorej godziny.












_________________________

Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie i Karkonosze spowijały już mroki nocy


gdy dotarliśmy do samochodu. To były nasze chwile, niezapomniane chwile...

Czasami nie potrzebujemy wyszukanych prezentów..
… wystarczającą dawką szczęścia jest bliskość drugiego człowieka..

________________________

Komarno,  przez Przełęcz Komarnicką do Ziemskiego Kopczyka. Powrót na Przełęcz Komarnicką, a następnie zboczami Maślaka do Ogiera i przez Kobyłę i Źróbka  do Przełęczy Widok. Powrót niebieskim szlakiem do Rozdroża przy Przełęczy Komarnickiej.



Gdy przeszukiwałem internet, trafiłem na wirtualną mapę, na której można zaznaczać trasę wędrówki. Niestety jej algorytm zakreśla tylko oznaczone szlaki.


*    *    *    *



6 komentarzy:

  1. Janie, jak zwykle: zachwycające!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że uratowały się zdjęcia, dobrze, że zamieściłeś je tutaj. Pozwoliły mi na powrót do tamtego dnia.
    Wiele zdjęć jest bardzo ładnych, w tym poziome i pionowe (mini) panoramy, oczywiście zdjęcia z dalą, z Karkonoszami, a takie właśnie ujęcia nie wychodzą dobrze na moim prztykadełku. Robi wrażenie seria zdjęć na zboczu Ogiera, gdy stopniowo otwiera się widok na Śnieżne Kotły, a Tobie wydaje się, że są tak bliskie.
    Zabawiałem się w zgadywankę oglądając zdjęcia ze mną. Nie, nie zgadywałem gdzie były robione, to za łatwe, tylko co widziałem patrząc gdzieś w bok, poza kadr.
    Wiele nie przeszliśmy; przed chwilą patrzyłem na mapę, mogło być 12, może 14 km, ale gdzie się było śpieszyć, skoro wokół tak ładnie? No i wiadomo, że miarą właściwą jest nie miara odległości, a wrażeń.
    Tych nam nie zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miejscu, na stoku Ogiera byłem pierwszy raz. Mam nadzieję, ze kiedyś tam ponownie zawitam i wtedy postaram się o nieco inne ujęcie Śnieżnych Kotłów.

      Usuń
  3. Przewijam z dołu do góry, i z góry do dołu, cudowne zdjęcia, gra światła i cienia, dynamiczna pogoda, widoki że dech zapiera; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i pozdrowienia.
      Miłych chwil życzę :-)

      Usuń