czwartek, 9 marca 2017

Czarne charaktery


Kwiaty polne podziwiałem od zawsze. Pochylałem się nad nimi, przyglądałem się im
i wciągałem w nozdrza ich aromat. Ale nie zaprzątałem sobie głowy ich nazwą i właściwościami. Cieszyłem się z tego,  że rosną, kwitną i wydają różnorakie zapachy.
Przed wielu laty, gdy testowałem moją pierwszą cyfrówkę, gdzieś na skraju pola zrobiłem to zdjęcie.


Przyznam, wtedy nie znałem nazwy tej rośliny, a moją uwagę zwrócił wówczas kształt kwiatów
i wędrujący po liściach pluskwiak.  To były moje początki fotografowania cyfrówką, a ja we krwi miałem jeszcze przyzwyczajenie pozostałe z czasów fotografii analogowej, kiedy to pojemność kliszy była ograniczona. I dlatego wtedy zrobiłem tylko jedno zdjęcie. Dzisiaj ten kwiat byłby obfotografowany z każdej możliwej strony.

Minęło kilka lat

2016-07-02

Pisałem już, że na działkę mogę chodzić dwiema drogami.
Jedna z nich, to Trasa Dzikich Kwiatów. Prowadzi ona obok wiaduktu nad torem kolejowym,


 a  za nim znajdują się nieużytki, na których swobodnie plenią się dzikie rośliny.
























Drugą drogę wybieram, gdy mam zamiar wstąpić do biblioteki. Deptak, który doń prowadzi jest
obecnie modernizowany. W nieco szalonej oraz radosnej twórczości umieszczono znak



zakazu  tuż obok  "parkingu dla piesków" przed Biedronką.

Prowadzony remont polega na zamianie asfaltowej nawierzchni na bardziej nowoczesną





Trwa on praktycznie od wiosny i prowadzony jest "na raty".





Ta  jest Szlak Dwóch Brzózek



Tego dnia, gdy wracałem z działki, przystanąłem na chwilę na kładce.

Od wschodu napływały chmury, przestrzeń za wiaduktem okryta była cieniem, a moje osiedle




jeszcze pławiło się w słońcu.

Spojrzałem w lewą stronę.


W zakątku, tuż za rajcującymi niewiastami, żółciły się jakieś kwiatki. Pójdę je obejrzeć.



Oooch, toż to lulek czarny. Taki sam, którego przed laty spotkałem na skraju pola. Wtedy widziałem tylko pojedynczą roślinę, a tutaj rosło kilkanaście egzemplarzy tego gagatka.

Odczekałem chwilę, aż słońce wyjrzy zza chmury i wykonałem kilka ujęć.





Lulek czarny (Hyoscyamus Niger) jest rośliną z rodziny psiankowatych.
(Hyoskyamos wywodzi się prawdopodobnie z greki i oznacza świńską fasolę).



Lulek czarny jest zapylany wyłącznie przez trzmiele, a owocem lulka jest torebka, w której znajdują się zdolne do zimowania czarne nasiona, lekkie i roznoszone przez wiatr. Nasiona lulka czarnego mogą być pomylone z nasionami maku.
Lulek czarny jest rośliną trującą (cała jest silnie trująca, szczególnie korzenie i nasiona), a śmierć następuje w wyniku paraliżu układu oddechowego.
W starożytnym Egipcie i Persji używano go do zatruwania strzał i skrytobójczych mordów.
Niektórzy badacze twierdzą, ze w Odysei jest informacja jakoby lulek czarny był składnikiem maści, którą Kirke zamieniła towarzyszy Odyseusza w świnie. Stąd nazwa tego ziela "świńska fasola"

Nazwy ludowe: lulek jadowity, lulka, żabi barszcz, śpiące ziele, oko diabła, jowiszowa fasola, blekot czarny, szalej czarny.

Ludowe nazewnictwo roślinom trującym często nadawało przydomki wilczy bądź czarny, gdyż te posiadały czarne charaktery.

Gdy szukałem dogodnych ujęć kwiatków, mimo woli, podsłuchałem rozmowę rajcujących niewiast. Niczym nieskrępowane, na wyścigi, jedna przed drugą obmawiały ich wspólną znajomą.
Zapytałem sam siebie - kto ma bardziej czarny charakter, lulek czy one?

PS. W temacie znajduje się zdjęcie jeszcze jednej rośliny, której nasiona są trujące.
To łubin trwaly (Lupinus polyphyllus)!


*    *    *    *




3 komentarze:

  1. Janku, udało Ci się odtworzyć atmosferę tego zdarzenia, tych dwóch spotkań na przestrzeni kilku lat. Przecież nie czekałeś, nie szukałeś specjalnie, ale gdzieś w pamięci tkwił obraz tamtego kwiatka i w końcu przywołał swoich pobratymców. Wtedy zrobiłeś pierwsze kroki, teraz doszedłeś na miejsce. Zamknął się pewien krąg, może i niezbyt ważny, ale przecież takie przeważają w naszym życiu. Takie zwykłe spotkania i zwykłe chwile.

    Janku, jak uzyskałeś czarne tło zdjęcia z cykorią podróżnikiem? Następne zdjęcie, z łubinem, jest cudne na całej swojej wysokości: kwiaty wyżej, i pięknie oświetlone liście niżej. Ich zieleń jest idealnie zielona.
    Lulek. Wielce oryginalna roślina. Oko diabła, ta nazwa bardziej mi się podoba, chyba bardziej pasuje. Ten kwiat jest trochę niesamowity.
    Słyszałem teorię o konieczności mielenia niewieścim językiem ze względu na zdrowotność wątroby, ale nie daję wiary tym plotom. Zwyczaj paplania wywodzę z pradawnych czasów, ale długi to temat i może być nudnawy. Trzeba nam po prostu pogodzić się z tą ich drobną przywarą. W końcu my, faceci, podobno też mamy jakieś wady.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ten lulek ładny, trochę niepokojącą urodą, a oka oderwać od niego nie można, jakby przyciągał; i nie wiedziałam, że ten miły, przydomowy łubin też ma w sobie truciznę, jak to człowiek może się pomylić:-) obgadywanie, plotkarstwo to paskudna przywara, a ile krzywdy potrafi zrobić, i nie tylko kobitki to potrafią:-) na zdjęciach widzę ruchliwe miasto, a sądząc z poprzednich wpisów, myślałam Janie, że Ty w jakimś spokojnym miejscu mieszkasz, tyle kwiatów, owadów, wypraw, ukochania natury:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajrzałem licząc na komentarze, ale i dla jej zobaczenia. Mówiłem Ci o niej, więc chyba domyślasz się. Stoi sobie tam koło kładki, wdzięcznie wyginając kibić, stoi chyba nie wiedząc o swoim wdzięku i o emocjach budzonych urodą.
    Pamiętasz?: obiecałeś przysłać mi jej zdjęcie, Janku :-)

    OdpowiedzUsuń